Poniedziałek, Stambuł. Robię zdjęcie, zaczepia mnie sprzedawca.
– Five liras.
– Why?
– My shop. You take picture, you pay.
– Five? – Nie zamierzam się kłócić, ale próbuję trochę zbić cenę.
– OK, three.
Sięgam po portfel, sprzedawca wybucha śmiechem i klepie mnie po ramieniu:
– I joke!

Kliknąwszy itd.