Jest koło czwartej, idę ulicą, na chodniku przed sobą widzę swój cień. A właściwie dwa, nałożone jeden na drugi, z nieznacznym przesunięciem, jakby za moimi plecami świeciły dwa słońca.
Nie, zaraz, słońce jest jedno. Może coś złego dzieje się z moimi oczami. Czy inni widzą to samo, co ja? Patrzę na cień mężczyzny przechodzącego obok. Też jest podwójny. Co za ulga.
filozofia
filozofia
– Mama, a gdzie jest koniec świata?
– Nie ma. Bo świat jest okrągły. Jest okrągłą kulą.
(podsłuchane w autobusie)
filozofia
– Nie leć, synu, za blisko słońca, by nie stajał wosk od jego żaru – powiedział Dedal, przypinając Ikarowi skrzydła. – I nie leć za blisko morza, by pióra nie nasiąknęły wodą*.
– Ojcze – Ikar się zaśmiał, bo pióra łaskotały go w szyję – jesteś znakomitym rzeźbiarzem i jeszcze lepszym projektantem labiryntów, jesteś pomysłowym wynalazcą i wspaniałym konstruktorem sztucznych krów – (przy krowach Dedal trochę się skrzywił) – ale przyrodnik z ciebie żaden.
– O, doprawdy? – zdziwił się Dedal drwiąco, ale pobłażliwie, bo lubił swojego syna.
– Czyżbyś nie wiedział, że im bliżej słońca, tym zimniej? – zapytał Ikar i nie czekając na odpowiedź, odbił się od ziemi, by po chwili zniknąć w przestworzach.
Na wysokości 1700 metrów jego serce zaczęło walić jak oszalałe. Na wysokości 1800 metrów zrobiło mu się niedobrze. Na wysokości 2000 metrów zaczęło kręcić mu się w głowie. Na wysokości 2300 metrów zemdlał i runął do morza.
* Za Wandą Markowską.
filozofia
Pod koniec kwietnia Lola Amatorka zorientowała się, że jest w ciąży. Nie była pewna, czy ojcem dziecka jest Ponury Monter, Ksiądz po Kolędzie, czy Operator Fotoplastikonu, ale było to w zasadzie nieistotne. Ponury Monter miał ładne dłonie, Ksiądz po Kolędzie miły głos, a Operator Fotoplastikonu czarne oczy, ale żaden z nich nie nadawał się na ojca i z żadnym Lola nie chciała się wiązać.
Kiedy zobaczyła na teście dwie kreski, była trochę zaskoczona, ale naprawdę się ucieszyła. Zawsze lubiła dzieci i zawsze chciała jakieś mieć. Ciążę potraktowała poważnie i odpowiedzialnie; rzuciła palenie, zaczęła się zdrowo odżywiać i chodzić do lekarza. Była szczęśliwa i coraz ładniejsza, więc Ponury Monter, Ksiądz po Kolędzie i Operator Fotoplastikonu kochali ją jeszcze mocniej i czulej niż przedtem.
Mała kropka na pierwszym USG była strasznie ciemna. Czarniejsza niż oczy Operatora i sutanna Księdza i bardziej ponura niż Monter. Lola starała się o tym nie myśleć, ale im mocniej się starała, tym silniejszy ogarniał ją niepokój, choć lekarze zapewniali, że „płód jest prawidłowy”. W końcu zdecydowała się na amniopunkcję.
– Naprawdę przykro mi to mówić – powiedział lekarz, i naprawdę było mu przykro, bo zdążył już pokochać Lolę Amatorkę – ale pani dziecko cierpi na nieuleczalną depresję. Nie chce żyć i nigdy nie będzie chciało. Podczas porodu zrobi wszystko, żeby umrzeć. Odwróci się tyłem, okręci sobie pępowinę wokół szyi albo wypchnie łożysko przed sobą. Może przy tym – tu trochę załamał mu się głos – niechcący panią zabić.
Lola Amatorka milczała.
– Jeżeli pani dziecko nie umrze przy porodzie – ciągnął lekarz – nigdy nie będzie szczęśliwe. Znam takie przypadki – odwrócił wzrok. – Znam ludzi, którzy nie chcą żyć, i nic im nie pomaga. Ani najlepsi lekarze, ani najnowsze leki, ani najwymyślniejsze terapie. Ani kochające rodziny, ani wspaniali przyjaciele, ani sukcesy, ani sława i pieniądze, ani alkohol i narkotyki. Nic.
Lola Amatorka patrzyła na swoje stopy. Lekarz patrzył w okno.
– Nieuleczalna depresja płodu może być uznana za wskazanie do przeprowadzenia aborcji – powiedział. – Jeżeli zdecyduje się pani na usunięcie ciąży, pomogę pani.
filozofia
filozofia
Autobus linii 519, 10:30.
Chłopiec (ok. 4 l.): Widzę coś. Samochody. Autobusy. Drzewa. A ty co widzisz?
Matka: Ja widzę drzewa bez liści.
Chłopiec: Dlaczego tylko to?! (po chwili) …A ja widzę wszystko.
filozofia
Była już noc, padał śnieg. W ciszy wypełniającej dom czegoś brakowało. Spojrzałem na zegarek. Stanął. Zawsze nakręcałem go o czwartej po południu, kiedy filozof przechodził pod moimi oknami. Dziś nie przechodził. Następnego dnia dowiedziałem się, że nie żyje.
filozofia
Mój brat, wówczas pewnie czteroletni, do kolegi z przedszkola: Nie kłam, to wstyd.
Przedszkolanka do mojego brata, nieco poirytowana: Wstyd to chodzić z gołą pupą.