ojciec


Poleca się czteroodcinkowy tekst o owadach w dwutygodnik.com

Owadzi seks
Obrzydliwość
Zowadzenie
Koniec

(Owady z Beskidu Sądeckiego, lipiec 2019).

ojciec


Śniło mi się, że zabiłam swojego ojca i spuściłam go w kiblu. Zabijanie i spuszczanie poszły szybko, większa część snu była o zacieraniu śladów. Krew za nic nie chciała się zmyć.

ojciec


– A znasz historię o tym, jak przestałyśmy się śmiać? Nie? Wydawało mi się, że już ją opowiadałam. Miałam wtedy jakieś dziesięć lat, panna To siedem. Ojciec zabrał nas w góry. W pociągu do Krakowa, czy tam dokądś, już nie pamiętam, dostałyśmy straszliwej głupawki, takiej nie do opanowania, że nawet jak brakuje ci tchu i dławisz się własną śliną, i naprawdę chciałbyś już przestać się śmiać, to nie możesz, bo musisz i nie możesz. Siedzący z nami w przedziale ponury facet przez dłuższy czas próbował zabić nas wzrokiem, a potem zaczął burczeć i stękać. Wcale mu się nie dziwię, chichoczące dziewczynki mnie też doprowadzają do szału. Ojciec próbował nas bronić: „Ale proszę pana, to są dzieci…”. „To nie dzieci – posępnie sprostował facet, rzucając ojcu bardzo złe spojrzenie – to potwory…” A my dostałyśmy kolejnego bolesnego ataku śmiechu. Hahahaha! Potwory! I wtedy ojciec, zapewne chcąc ratować sytuację, powiedział: „Opowiem wam dowcip, chcecie?”. Hahaha, pewnie że chciałyśmy. No to opowiedział: „Był raz facet, co zrobił sobie narty zagięte z obu stron i poszedł jeździć do wąwozu. I tak jeździł, na dół i do góry, na dół i do góry, na dół i do góry – aż musieli go zastrzelić”. A my spojrzałyśmy po sobie skonsternowane, ucichłyśmy i do samego Krakowa, czy tam dokądś, siedziałyśmy w absolutnym milczeniu.
– Hahaha!
– A nie, kurczę, pomieszałam. To nie ten dowcip.

kt

[Ale nie opowiem, bo uznaliśmy, że ten o narciarzu bardziej do tej historii pasuje. Autorem zdjęcia jest ojciec.]

ojciec


Nie jest tego dużo, ale pamiętam, że jak próbowałam go dogonić, ojciec czasem się do mnie odwracał, kucał i szeroko rozstawiał ramiona, a ja biegłam i śmiałam się, kiedy w nie wpadałam; i pamiętam, jak na spacerze trzymali mnie z obu stron za ręce, a ja podwijałam nogi i frunęłam nad kałużami, póki nie powiedzieli, żebym przestała; i jak podbiegałyśmy do nich, kiedy się jeszcze przytulali, i łapałyśmy ich za kolana, aż tracili równowagę i pies zaczynał szczekać.
I w sumie też to, że jak mama kazała nam pilnować gotującego się mleka, to ze stoickim spokojem patrzyłyśmy na garnek i kiedy zaczynało kipieć, biegłyśmy do niej, krzycząc piskliwie „Ki-pi, ki-pi, ki-pi!” – bo to była taka nasza zemsta.

ojciec


brzuch

ojciec


P-ce, zjazd rodzinny z okazji świąt, późna noc, wszyscy dorośli pijani.
Ojciec: Wojna… Jechaliśmy przez pole minowe… Nagle rosyjski posterunek. Ty wiesz, co to jest? Osiemnastoletnie chłopaki z karabinami, pijani. I Henry odpychający lufy, take a fucking break, baba… Jedź ze mną na wojnę.
Słuchamy go mało uważnie, znamy to na pamięć, nie chcemy jechać na wojnę. Starsza z moich młodszych sióstr gładzi się po nodze.
Starsza z moich młodszych sióstr: O, jakie mam gładkie nogi.
Gładzę starszą ze swoich młodszych sióstr po nodze: O, rzeczywiście.
Mama: Jakie wy jesteście ładne.
Mój czternastoletni brat: To ja idę spać.
Wszyscy: Dobranoc.
Ojciec wstaje, podchodzi do drzwi sypialni: Czy wszyscy mężczyźni poszli spać?
I zaraz sam sobie odpowiada: Tak. To dobranoc. Prowadźcie sobie dalej te swoje nieadekwatne babskie rozmowy.