Uuu, Baśka przyszła, profesorowa. Nie znasz? Gdzieś ty się uchowała, kochana! W domu siedzisz? Baśka profesorowa, co to jest za pizda i szmata! Szmata jakich mało. Rozmawiamy raz, ilu która miała. Ja podaję liczbę trzycyfrową, a ona mi dwa razy tyle. Ja zdziwiona, a ona na to, że to bez orala.
Ale w sumie mniejsza, sama święta nie jestem. Wszystkie się puszczają, obciągają po kątach, jakby myślały, że jak mocno zassą, to w końcu miłość poleci. Najgorsza to ona jest z charakteru. Po piwnicach pizda chodzi i do sałen i opowiada, na dziewczyny gada, że ta to, że tamta tamto, że mają. Żeby chociaż prawdę mówiła, ale gdzie. Ostatnio się do Róży przysiada i mówi, a ty wiesz, mała od sześciu lat ma, koleżankę mam w przychodni, jej kartę widziała i mi powiedziała. No, mała ma, wiem, bo jak wyszło, to mi mówiła, sama ją pocieszałam. Ale że od sześciu lat, to jest ohydne kłamstwo. Od trzech ma. No i wiem, że najbardziej to się martwiła, że się cioty dowiedzą, więc chociaż ja małej nie lubię, to takie chodzenie i gadanie to uważam za ostatnie świństwo. A to były kiedyś przyjaciółki!
I co? Chodzi i gada, a sama też ma, od stu lat ma. Mało profesora nie zaraziła, ale on cwany jest, miłość nie miłość, ale w końcu naukowiec. Węzły miała powiększone, strasznie się w nocy pociła, to się domyślał i uważał. Tylko że mu szmata powiedziała, że się badała i nie ma. A jak z jakąś wysypką w szpitalu wylądowała, to trzeba było sprawdzić, i wtedy się okazało, że ma. Od bardzo dawna ma.
Z profesorem to w ogóle była historia. Ile razy ja mu mówiłam, żeby pizdę pogonił. Ale gdzie tam. Wokół palca go sobie owinęła, w domu u niego zamieszkała i siedziała taka naburmuszona całymi dniami, o seksie zapomnij, a jak ją profesor w końcu wywalił, to oszczędności były już wszystkie co do grosika zjedzone. I spaść go próbowała! Matka ją nauczyła, że chłopa trzeba utuczyć, żeby na miasto na baby nie chodził, to smażyła kurczaka w panierce z czipsów.
No i te jej kariery i interesy. Przecież to jest hochsztaplerka najgorsza. Najpierw chciała zostać księdzem, ten przepych kościelny jej się podobał. Godzinami potrafiła siedzieć i ze szczegółami sobie wyobrażać, jak ją na papieża koronują. Tak z rok była w seminarium, potem ją wylali. Sutannę sobie zostawiła, nawet przymierzałam. Jak do lekarza musiała, to się za księdza przebierała, i takim krokiem zamaszystym, bo wysoka jest, przez poczekalnię szła, znaki krzyża wielkie ręką w powietrzu kreśliła, dłoń dawała do pocałowania i wchodziła bez kolejki.
Potem jakieś targi organizowała w Z. Długów narobiła, interes zwinęła i przyjechała tutaj. Znalazła jakąś lukę w prawie, strasznie dumna z siebie była; wymyśliła, że będzie nadawać tytuły arystokratyczne za niewielką opłatą. Mnie w to chciała wciągnąć, żebym w zarządzie była, bo się ładnie nazywam. Obraziła się, bo nie chciałam. I potem zdziwiona, że jej tego nie zarejestrowali! A już nazwisko zmieniła na dłuższe, chyba trzeci raz, już stronę internetową miała. Bo ona przede wszystkim stwarza pozór w internecie. Kolejne profile na fejsbuku zakłada, strony robi. Wszystko pięknie-ładnie i na poważnie, pastelowe tło, na górze jakieś zdjęcie ze stocka, obrazki, zakładki, o nas, kontakt i misja. Ale jak głębiej zajrzysz, to linki do stron, których nie ma, albo jakieś lorem ispum. Po paru miesiącach się jej odechciewa i tworzy nowe pozory. Po tych herbach była jakaś organizacja filantropijna. Obrazki wklejała na fejsbuku z napisami, Każdej zimy zamarza tyle a tyle osób, reaguj! albo Fundacja Płomyczek Dobra życzy Wesołych Świąt. I przecinki wszędzie nie tam gdzie trzeba.
Ale przez tych parę miesięcy ludzie się nabierają! W Z miasto jej lokal dało, na tę działalność charytatywną jakiś sprzęt biurowy dostała. Ale najgorsze to mi Róża wczoraj powiedziała. Bo teraz Baśka jest psychologiem. Pacjentów u znajomego przyjmuje, gdzie za pilnowanie i podlewanie kwiatków mieszka, też stronę ma, profil na fejsbuku, porad na jakichś portalach udziela, wczoraj guglowałam. A jakie CV sobie wymyśliła! Gdzie ona nie pracowała, jakiego to doświadczenia nie ma. Na jednym portalu to nawet „filozof-etyk” sobie dopisała. A ja profesora pytałam, czy ona ma jakieś w tym kierunku wykształcenie. Gdzie tam. Nie ma. Chuja ma. Tyle chociaż, że dużego.