Útburðarvæl. „W Islandii – mówi w rozmowie z Adamem Pluszką Jacek Godek, tłumacz Lindy Vilhjálmsdóttir – jeszcze długo po konwersji na chrześcijaństwo panował zwyczaj, że niechciane dzieci wynosiło się z domu i zostawiało na zimnie”. Útburðarvæl to płacz takiego dziecka.
trudne słowa
trudne słowa
W latach osiemdziesiątych starsza z moich młodszych sióstr i ja byłyśmy małe i jeszcze tylko dwie. Układało nam się rozmaicie, przeważnie nie najlepiej (przeważnie z mojej winy), ale słodycze dzieliłyśmy po równo. Czy dostałyśmy od Dorosłych kukułki, czy krówki, czy wyblakłe groszki – zawsze mozolnie rozkładałyśmy je na dwie równe kupki.
Któregoś razu zobaczyli to rodzice i chyba im się nie spodobało.
– Po równo? To komunizm.
Zmartwiłyśmy się. Wiedziałyśmy, że komunizm jest zły. Rodzice z nim walczyli. Mieli kalendarz z Wałęsą, chodzili na demonstracje, roznosili jakieś ulotki i nawet kiedyś coś drukowali na strychu, a ja, wtedy mniej więcej czteroletnia, snułam się po domu i mruczałam złowieszczo „Panowie przyjdą”, ale nie przyszli, a potem maszyna się zepsuła.
Z nielegalnych książeczek dla dzieci wyłaniał się ponury obraz. Pryszczaci zomowcy bijący ludzi pasami (autorzy innej książeczki dodawali wprawdzie, że nawet pod twardą zbroją ZOMO puka jakieś serduszko, ale wywoływało to we mnie zbyt poważny moralny niepokój, żebym chciała się nad tym dłużej zastanawiać), smok komuna (w końcówce ostatniej z książeczek zredukowany do niedużego węża w słoiku z datą 1989) i walcząca z nim solidarność, smutasy i ponuraki, zły król Wojcieszko, uszaty kłamczuch w telewizorze, zero zabawy, zero cukierków. No i najprawdopodobniej właśnie przez komunizm świat w czołówce Dziennika Telewizyjnego był smutny i za kratami.
Dlatego kiedy dostałyśmy następny przydział kukułek, krówek czy wyblakłych groszków, wysypałyśmy go na stół, krzyknęłyśmy: „Precz z komunizmem, teraz solidarność! Każdy je, ile chce!”, i rzuciłyśmy się zagarniać każda jak najwięcej dla siebie.
Spodziewałyśmy się pochwały i uznania (nawet się rymowało!), ale rodzice chyba się obrazili. Powiedzieli, że solidarność to co innego, ale kiedy zapytałyśmy co, nie chcieli wytłumaczyć.
No a nam, starszej z moich młodszych sióstr i mnie, cała ta solidarność zwyczajnie się nie spodobała. Za dużo nerwów. I wydawała się po prostu niesprawiedliwa. Wróciłyśmy do komunizmu, ale na wszelki wypadek w tajemnicy.
Il. Piotr Marianowicz, w: Paweł Pożarski, Bajka o Królewnie Śnieżce i 10 mln krasnoludków, Oficyna Wydawnicza RYTM, 1985.
trudne słowa
Znalezione w notatkach. Fragmenty monologu nieznajomej pasażerki tramwaju.
To wasza Polska nie zginęła,
moja już dawno umarła.
Arbeit macht frei
i tak do usranej śmierci.
…
Rozkłada nogi jedna z drugą,
ze smakiem; prostytutki!
…
I tam jest wasze serce,
w dupie u Murzyna.
I tam masz serce,
w dupie i w piździe.
Bo to właśnie jest pizza…
…w żopie!
trudne słowa
W: Stefan Themerson, Cztery krótkie teksty, przeł. Karolina Iwaszkiewicz i Adam Pluszka; „Literatura na Świecie” nr 9-10/2013.
(Na końcu przypisu, którego tu nie ma, bo byłby przypisem do przypisu, tłumacze dziękują chcącemu pozostać nieznanym znajomemu, bez którego nie stworzyliby wspólnej wersji przekładu).
trudne słowa
jedzie snalubma cofnąć czas – poranek siódma pięćdziesiąt dwa – jest ślisko deszcz pada wysiada upada i wpada – przystanek tramwaj to już – klamka po schodach na świat – teczka kanapka zamek na klucz – zęby koszula krawat i kawa raz dwa – mężczyzna biały czterdzieści lat – budzik jest siódma nad miastem mgła – jedzie snalubma żeby cofnąć czas
trudne słowa
Encyklopedia PWN tak mówi o bólu:
przykre doznanie czuciowe i emocjonalne związane z rzeczywistym lub potencjalnym uszkodzeniem tkanek lub opisywane w kategoriach takiego uszkodzenia; receptory bólowe występują w skórze, błonach śluzowych, okostnej, torebkach stawowych, mięśniach, trzewiach; duże znaczenie diagnostyczne.
Słownik języka polskiego PWN mówi mniej, podaje za to dwa znaczenia:
1. nieprzyjemne wrażenie zmysłowe;
2. zmartwienie, smutek.
Ale nie mówi encyklopedia i słownik nie mówi, że boli zawsze samemu. Że w sufit patrzy, bo rzeczywistość męczy, bo się jej nie umie. Że się nie jest i raczej nie myśli, albo bardzo powoli. Że się instynkt samozachowawczy traci, prawdę mówi gdzie nie trzeba, maniery że się psują, na konwenanse nie zważa się, w kłębek zwija, i milczy, bo nie ma siły. Że ma swój rytm, swoją konstrukcję kompozycję urodę metodę. Że nie tylko ucisk, wyżymanie i pulsowanie, lecz także kłucie i świdrowanie, łaskotanie, potem jakby swędzenie tylko gorzej, albo szczypanie i mrowienie, a potem znowu kłucie pulsowanie. Że byłoby to nawet ciekawe, gdyby nie bolało i gdyby się można było skupić na tym, ale nie można, bo jak boli, to się nie można skupić, bo się nie jest, nie bardzo, i raczej nie myśli. I nawet nie czeka, aż przejdzie, bo jak nie jest, to i czasu nie ma.
Może mówi to angielska encyklopedia. Nie wiem, nie władowała mi się, zgłosiła timeout error.
trudne słowa
Na manifę poszłam w końcu przebrana za siebie, tyle że bez torby, z kluczem na szyi i pieniędzmi w kieszeni. Po sobotnich baletach z Momo i Radeczkiem przyjemnie odklejona od rzeczywistości, pogodna, choć niezbyt przytomna i wciąż się przejęzyczająca (na wstępie obiecałam S, że kiedyś narysuję jego autoportret). Zapomniałam chusteczek, S dał mi jedną.
Po manifie wpadłam do S na kawę. W kuchni mówiliśmy o Lacanie i siorbaniu, w pokoju o Charpentierze, Orfeuszu, Russellu, topologii i paradoksach eleatów. Chusteczkę, z której w międzyczasie zrobił się niezły bałwanek, położyłam na stole koło swojego kubka, żeby mieć pod ręką, ale S od razu wyrzucił ją do kosza.
Zbierając się do wyjścia, rzuciłam coś o cipustce. Że coś masz, coś robisz, a potem zostaje ci pustka. S – kolekcjoner słów śmieci, jak ja – natychmiast podchwycił.
– Cipustka… To jak pustka po kochanku, brak kochanka, nie?
Zatrzymałam się w drodze do przedpokoju i spojrzałam na S z namysłem.
– Hm. Czy ja wiem…
A potem poszło. Tak czasem bywa, że człowiek na kacu jest bardziej niż zwykle wymowny; zdania wychodzą okrąglejsze, gładziej utoczone, wywody bardziej eleganckie, puenty mocniejsze, a pytania takie retoryczne, że można by tłumy porywać. Więc poszło. Stałam w przedpokoju, wiązałam buty, kurtkę zakładałam – i głosiłam, przemawiałam i zaprawdę zapytywałam.
Że czy słusznie dajemy sobie do głów ładować, że pustka, że samotność, już nie tylko w miłosnym kontekście, ale w ogóle, że otóż iż że samotność i pustka są złe? Że czy nie za łatwo wierzymy w tę miłość, co nam się ją zewsząd podaje, jako niezbędną do spełnienia-człowieczeństwa-szczęścia? Że ta miłość to dopiero od niedawna tak wygląda, jak nam ją wpychają, i w ogóle cała niedawno jest wymyślona, że co to jest w ogóle za reklama, dogmat i paradygmat, tfu? Że może nam się wmawia potrzeby, bez których byłoby nam lepiej, bo których na przykład może wcale zaspokoić się nie da?
No, tak, co prawda, przerwałam sobie, sięgając po szalik, tak, mógłby ktoś powiedzieć, że epikureizm, że nawet stoicyzm, to filozofia rezygnacji. Ale! Zakończyłam dobitnie, zapinając swoją kusą kurteczkę, będącą w gruncie rzeczy górną częścią kombinezonu narciarskiego.
– Ale masz kibić – powiedział S.
– Prawda? – ucieszyłam się. – To idę. Dasz mi chusteczkę? Bo tę, co miałam przez całą manifę, wyrzuciłeś do kocha.
trudne słowa
gdy noc bezdenna ukwiazdy obrzmiałe
w dotkliwym ogrodzie mękała
na obłąganku stygnącym porankiem
krukaczka złowistna siedziała
zaś w cieniu trującji nad brzegiem znałuży
patatak na gęślum przygrywał
tam gdzie ślinabab rósł tkliwy choć duży
i słodkie żale wspomijał
analie kwitły mentale wzrastało
rozskosznie pachniały zestudnie
i prawdzinóżką się niby sięgało
i zełka się szkliły przecudnie
kocica w miauczce mknie w gorącz ścierwiska
sobotwór odprawia niewpory
kot niewiedzialny pięść w dziesięść zaciska
by fichtać gęsienic otwory
i mylślą złuchają i paczą na Pana
lecz sens im i prawda umyska
bo tautologia jak bańka mydlana
kulista jest pusta i śliska
trudne słowa
Z kobietami Lola Amatorka nigdy się dobrze nie dogadywała. Przyjaciółkę miała tylko jedną, Obłąkaną Bibliotekarkę. Spotykały się od czasu do czasu na piwo. Lola przychodziła po południu do biblioteki i szukała przyjaciółki między półkami. Najczęściej znajdowała ją drzemiącą w literaturze rosyjskiej, z rozczochraną głową wspartą na oprawnych w papier pakowy grzbietach Archipelagu GUŁag. Potem szły do pobliskiej Café Autodafé. Po drodze mijały starego czerwonego saaba. Bibliotekarka za każdym razem pluła pod jego koła, mamrocząc najgorsze złorzeczenia.
A żebyś kurwo zdechła, trudną rybką się zadławiła, od pioruna zginęła, utonęła, wypadek samochodowy samolotowy okrętowy miała, coś przedawkowała, żebyś na raka zachorowała, hifa syfa alzheimera, obturę i białaczkę, grzybicę i motylicę, żeby wszystkie te dzieci wyskrobane do twojej macicy obwisłej wróciły i rzygając w łożysko przez gnijące pępowiny, na śmierć cię zatruły, żeby cię własna pizda zębata pożarła, żebyś zdechła, zeszła, nie żyła i umarła… a ty, ty, szkoda, żeś na tej wojnie nie zginął, na minie nie wyleciał, bym miała rentę i dobre wspomnienia bym miała, tfu.
Bo Obłąkana Bibliotekarka miała męża, Bojownika o Pokój i Szczęście, a ten mąż miał zagraniczną kochankę. Kochanka też walczyła o pokój i szczęście i też była obłąkana, ubierała się tak samo jak Bojownik, strzygła krótko, dużo piła i po swojej zagranicy jeździła rozklekotanym czerwonym saabem, dokładnie takim, jak ten zaparkowany niedaleko Café Autodafé.
A potem ta kochanka miała wylew i umarła.
Lola i Bibliotekarka umówiły się na piwo. Kiedy przechodziły koło czerwonego saaba, Bibliotekarka spuściła wzrok. Nie splunęła. Za boczną szybą Lola zauważyła karteczkę.
Sprzedam. Tel. 606…
trudne słowa
[Dawno nie było.
Najlepsze frazy wyszukiwarek z ostatnich 30 dni w formie wiersza, proszę. Jeden wers odpowiada jednej frazie. Frazy przytaczam w oryginalnym brzmieniu, poprawiam tylko ortografię.]
dziewczyny z karpiem
kiedy szedłem szukać szynki
umysł jako podmiot poznający
pokój starszej pani
księżyc to placebo
smutno jest być solipsystą
całuj mnie jesienią
amatorka
szczupła miesięcy kochasz a
zimna bez serca
wiersze o cipce
ślimak do nasion
zamknięta pistacja
definicje logika
milosc szkic
wenflon krew
ruchaj mnie
medycyna śmierć
powiesiła się
skup złomu
koniec świata
maszyna snów
zęby szczura
dwa księżyce na niebie
klatka schodowa
stopnie do piekła
milosc szkic
medycyna śmierć
pistacje
jak się otwierają pistacje
zęby szczura
powiesiła się