Na manifę poszłam w końcu przebrana za siebie, tyle że bez torby, z kluczem na szyi i pieniędzmi w kieszeni. Po sobotnich baletach z Momo i Radeczkiem przyjemnie odklejona od rzeczywistości, pogodna, choć niezbyt przytomna i wciąż się przejęzyczająca (na wstępie obiecałam S, że kiedyś narysuję jego autoportret). Zapomniałam chusteczek, S dał mi jedną.
Po manifie wpadłam do S na kawę. W kuchni mówiliśmy o Lacanie i siorbaniu, w pokoju o Charpentierze, Orfeuszu, Russellu, topologii i paradoksach eleatów. Chusteczkę, z której w międzyczasie zrobił się niezły bałwanek, położyłam na stole koło swojego kubka, żeby mieć pod ręką, ale S od razu wyrzucił ją do kosza.
Zbierając się do wyjścia, rzuciłam coś o cipustce. Że coś masz, coś robisz, a potem zostaje ci pustka. S – kolekcjoner słów śmieci, jak ja – natychmiast podchwycił.
– Cipustka… To jak pustka po kochanku, brak kochanka, nie?
Zatrzymałam się w drodze do przedpokoju i spojrzałam na S z namysłem.
– Hm. Czy ja wiem…
A potem poszło. Tak czasem bywa, że człowiek na kacu jest bardziej niż zwykle wymowny; zdania wychodzą okrąglejsze, gładziej utoczone, wywody bardziej eleganckie, puenty mocniejsze, a pytania takie retoryczne, że można by tłumy porywać. Więc poszło. Stałam w przedpokoju, wiązałam buty, kurtkę zakładałam – i głosiłam, przemawiałam i zaprawdę zapytywałam.
Że czy słusznie dajemy sobie do głów ładować, że pustka, że samotność, już nie tylko w miłosnym kontekście, ale w ogóle, że otóż iż że samotność i pustka są złe? Że czy nie za łatwo wierzymy w tę miłość, co nam się ją zewsząd podaje, jako niezbędną do spełnienia-człowieczeństwa-szczęścia? Że ta miłość to dopiero od niedawna tak wygląda, jak nam ją wpychają, i w ogóle cała niedawno jest wymyślona, że co to jest w ogóle za reklama, dogmat i paradygmat, tfu? Że może nam się wmawia potrzeby, bez których byłoby nam lepiej, bo których na przykład może wcale zaspokoić się nie da?
No, tak, co prawda, przerwałam sobie, sięgając po szalik, tak, mógłby ktoś powiedzieć, że epikureizm, że nawet stoicyzm, to filozofia rezygnacji. Ale! Zakończyłam dobitnie, zapinając swoją kusą kurteczkę, będącą w gruncie rzeczy górną częścią kombinezonu narciarskiego.
– Ale masz kibić – powiedział S.
– Prawda? – ucieszyłam się. – To idę. Dasz mi chusteczkę? Bo tę, co miałam przez całą manifę, wyrzuciłeś do kocha.
19.03.2012 | 10:10
samotność i pustka nie są złe, jeśli je lubimy i jest nam z nimi ok. ale nie każdy tak potrafi, bo to wymaga wyższego wtajemniczenia, więc ci co nie potrafią, a muszą się zmierzyć, wtłaczają innym, że s. i p. są złe. czasem są dość przekonujący, przyznaję
19.03.2012 | 10:25
http://3.bp.blogspot.com/-uN1Tuub1YlQ/TsEeaiICEgI/AAAAAAAAAx8/9TTmcfIh4mE/s1600/tumblr_lkrq7igYSi1qieaneo1_500.jpg
19.03.2012 | 11:58
A Kibić nie została przez Czasy wykasowana wraz z Ostrogami, Halką i Dochodzącą?
20.03.2012 | 10:14
Czasem lubię być sama, choć zdaję sobie sprawę, że to nie samotność ani pustka. Tak naprawdę to sama nie jestem prawie nigdy, zaś samotna czuję się w zależności od nastroju – im bardziej subdepresyjny, tym samotność i pustka głębsze – w postępie wprost proporcjonalnym. Zatem, kiedy jestem sama nigdy nie oglądam „dokumentalnych” produkcji tv o duchach, bo się boję, a poza tym lubię być sama, popijać wino, coś czytać czasami.
20.03.2012 | 1:09
Przepiękna notatka.
20.03.2012 | 3:43
cipustka, rozpacz hodowlana, ech tam, do kocha!
może nie potrzebujemy, żeby ktoś nam pisał autobiografie…?
21.03.2012 | 10:06
nameste@ Dziękuję :)
Może mi się wszystko kojarzy z chusteczką niczym żołnierzowi bez przepustki (przypadkiem zrymowane z cipustką), ale takie to jakieś jednoznaczne.
21.03.2012 | 12:10
Pusteczka jest cacy,
jest cisza na tacy,
jest szczęście, jest spokój,
łazienka, kuchnia, pokój.
21.03.2012 | 8:42
@ iingrid: Tak.
@ patataka: Haha, tak! Pewnie by mu się spodobało.
@andsol: Całkiem wykasowana chyba nie – ale, jak tak teraz sobie odtwarzam ten dialog, to Szumon chyba ją powiedział kursywą.
@ mamrot: A czy zdarza Ci się czuć samotność i pustkę i czuć się z tym dobrze, nie subdepresyjnie?
@ nameste (jeżeli komplement dotyczy głównej notki): Dziękuję :-)
@ mrówkodzik: Ja to nie lubię, jak mi ktoś autobiografię pisze. Zawsze wszystko przekręcają i potem się człowiek ruszyć swobodnie nie może, jak w za sztywnym kożuszku z dzieciństwa.
[To wtedy miałoby sens, tak.]
@ mamrot: Ale co jest jednoznaczne?
@ plusz:
Samotność jest cacy,
Masz swój materacyk,
I wstajesz wyspany,
Bo nie śpisz od ściany.
21.03.2012 | 9:25
@ jf: Tak, tej prozy w blogonocie. Nie wiem, czy komplement; szczereuznanie. Okwiki!
22.03.2012 | 12:28
@ nameste: Bardzo sobie cenię!
22.03.2012 | 3:05
Choć love jest cacy,
To bywa, że kacyk
Jest spory po love –
Nie warto więc, słowem.
Choć pieją, że love
Jest słodka, to pochmiel
Po love jak mdłości
Jest gorzki, więc prościéj
Cipustkę i braczek
I wypruty flaczek
Odprawić, by dalej
Nie ćmił katzenjammer.
Choć love jest cacy,
Choć serce na tacy
Ma zalet bez liku,
To puls kociokwiku.
22.03.2012 | 6:39
Po love jest glątwa
Musowo: to klątwa.
Musuje cipustka
Alk’Seltzer doduszna..
23.03.2012 | 9:51
Tak, całe to love
Jest wogle niezdrowe,
Więc wolę pusteczkę
I zmiętą chusteczkę.
01.06.2012 | 9:28
Od pustki i chustki
wolę w Ustce biustki,
na plaży się marzy,
smaży się, się darzy.
17.06.2012 | 10:36
Kiedy ostatnio byłam u Szumona, powiedział, że ma dla mnie prezent. To od mojej matki – dałem jej do przeczytania chusteczkę, a parę dni później powiedziała, zobacz w tej szufladzie, wybierz jakąś. I wyciągnął z Księgi pytań batystową chusteczkę.
A dzisiaj śniło mi się, że ojciec mi tę chusteczkę pogniótł i pobrudził – leżała, to wziął i się wysmarkał.