Tak, aha… Ale nic wam się nie stało? …Mieli problem z samochodem, będą później.
Ta. Problem z samochodem.
A co, nie?
Problem z samochodem, problem z samochodem. Impreza była.
Ryb też nie jecie? Zawsze zapominam.
Ojej, to co wy będziecie jeść?
Sałatkę. Oliwki. Jest super.
Barszczyku wam dam.
A na czym ten barszczyk?
Zupełnie na niczym. Normalny, z kartoniku.
A to świetnie, to chętnie.
A co ty tu masz? Krew ci leci.
Uuu, rozdrapałam. Bo Ludek dostał żyroskop i nie wiedział, że to tak szybko się kręci.
I wtedy w Jerozolimie…
Asiuniu, chlebka sobie weź.
Teraz ja mówię, przepraszam.
Te prezenty mnie nudzą.
Czemu płaczesz?
Nie mogę patrzeć na to, jak on ją traktuje.
Tak, to jest okropne.
Co jest okropne?
Jest okropnie gorąco.
Już idziecie? Chciałbym wznieść toast, póki jeszcze wszyscy są.
Ojej, to po dziadku.
No, i popielniczka.
A, à propos dziadka. Wiesz, co myślę? Że swojemu zmarłemu ojcu jestem winien pamięć i szacunek.
Pamięć i szacunek… Spoko. Mogę za to wypić.
O nie. Miałem ucałować Alfika od Wandy i zapomniałem.
10.02.2017 | 11:26
Ojej, strasznie mi przykro. A najgorsze, że ludzie ludziom ten los znów zgotują za 10 miesięcy.
Już od setek lat obchodzimy te urodziny i końca nie widać. Tak, nie od tysięcy, od setek.
I pomyśleć, że jakiś mnich wymyślił 25 grudnia jako datę, a Furius Dionysius Filocalus zapisał w 354 i od tego czasu się przyjęło że 25 grudnia w piątek.
Cieszę się, że przeżyłaś.
11.02.2017 | 10:47
Przeżyłam, z mocnym postanowieniem, że już nigdy więcej. To było jakieś dwa, trzy lata temu i od tego czasu rzeczywiście udało mi się nie być na żadnych świętach – ale to między innymi dlatego, że babcia, u której cała rodzina się spotykała, nie ma już siły tego wszystkiego organizować.