Poduszkę to akurat Lola długo miała tylko jedną. „I jeszcze, choć pewnie wyda się to Panu śmieszne, pisała, niech może weźmie Pan ze sobą poduszkę”. Więc przychodzili z ulubionymi jaśkami, z poduszkami samolotowymi, takimi w kształcie nerki, albo z nadmuchiwanymi, które szeleściły w nocy jak suche liście.
Na następny dzień pakowali szczoteczki do zębów, grzebienie, wczorajsze majtki, skarpetki i koszule. Zwijali poduszki; z tej turystycznej powietrze uchodziło z cichym sykiem. Zabierali wszystko, jakoś nigdy niczego nie zapominali. Lola też nie zostawiała śladów. Nawet jak dawała prezenty, to takie, żeby nie rzucały się w oczy. Książki bez dedykacji, które można było upchnąć na półce i zapomnieć od kogo, albo obrazki tak małe, że w razie czego dało się je po prostu schować do pudełka.
Ale któregoś dnia, w sumie przypadkiem, poszła do supermarketu. Kupiła płyn do udrażniania rur, paczkę irysów, litr whisky i poduszkę, chociaż nikogo się nie spodziewała. A potem nocowała u kolegi, też w sumie przypadkiem, dlatego bez szczoteczki. Kolega za to miał zapasową. Rozpakował ją i dał Loli. „Ta, powiedział, będzie twoja”.
14.05.2012 | 6:03
Historia spirytualistyczna. O tym, że życie społeczne ułatwiane jest przez sacrum. Zakupy: sakralne otóż są, hydraulika (piekielna), irysy (niebo), spiritus – whisky (otwieracz-do-bliźniego). No i poduszka. Wreszcie to widzę: poduszka jest potwierdzaczem duszy; tej nie widać, ale można uchwycić ślad po-niej, po-duszy. Efekty? Żegnaj monado, witaj społeczny rytuale iskania (w estetycznym, intymnym symbolu: szczoteczce d.z.).
14.05.2012 | 9:38
Dusza z niemytymi zębami trąci piekłem.
14.05.2012 | 10:14
Są tacy, którzy planowo nie myją zębów w weekend – ohyda, a jak zęby robią się nieśliskie, przecierają rąbkiem koszulki.
14.05.2012 | 10:22
A jak długo nie myją, z sześć weekendów z rzędu, z zębów potrafi zejść twardy nalot w kształcie zęba. Albo szkliwo.
14.05.2012 | 11:49
Ślad zębów na poduszce.
14.05.2012 | 3:01
A może schodzi taki twardy odlew zęba, a pod spodem jest nowy bieluteńki i śliczny.
Niezwykle lubię Lolę. A kupnem poduszki antycypowała moje u niej nocowanie.
14.05.2012 | 5:16
Ale to w sumie wszystko takie trochę romantyczne jest. Ta końcówka. Ach.
15.05.2012 | 12:42
ad patatak: pillow biter? :}
16.05.2012 | 11:03
@ mrówkodzik
Przeczytałam „pillow bitter” i pomyślałam: „O, brzmi jak nazwa drinka. Ciekawe, co jest w tym drinku?”