Była już noc, padał śnieg. W ciszy wypełniającej dom czegoś brakowało. Spojrzałem na zegarek. Stanął. Zawsze nakręcałem go o czwartej po południu, kiedy filozof przechodził pod moimi oknami. Dziś nie przechodził. Następnego dnia dowiedziałem się, że nie żyje.