Kiedy starsza z moich młodszych sióstr była jeszcze bardzo malutka, zwykle bawiłam się sama – nie miałam kolegów ani koleżanek z podwórka, bo mieszkaliśmy na uboczu w domu z ogrodem, nie chodziłam do przedszkola, a Iwasz przyjeżdżał tylko od czasu do czasu.
Stwarzałam sobie w wyobraźni światy nie mniej realne niż ten prawdziwy i pozwalałam, żeby się z nim przenikały. Odróżniałam wymyślone od prawdziwego, oczywiście – ale tylko w razie potrzeby.
Któregoś dnia, w upalne letnie popołudnie, postanowiłam, że pobawię się w śpiącą królewnę – położę się na leżaku, zamknę oczy i będę udawała, że śpię, a potem przyjdzie książę, obudzi mnie i wreszcie będę mogła bawić się z kimś, a nie sama.
Leżenie okazało się strasznie nudne. Jedyną ciekawą rzeczą był czerwonopomarańczowy kolor moich prześwietlanych słońcem powiek. Minęło dziesięć, może piętnaście minut, nikt nie przyszedł. Uznałam, że albo źle udaję, albo to jakaś bujda z tym księciem, i otworzyłam oczy.
To, co zobaczyłam, sprawiło, że natychmiast zapomniałam o swojej głupiej zabawie. Świat stał się niebieski.
02.08.2011 | 7:46
Próba urealniania bajek daje czasem zaskakujące skutki:-)))
02.08.2011 | 7:52
jak Królewna, to wiadomo, na błękitno.
a jak do Królewny, to nie Książę, ale Królewicz, chyba.
02.08.2011 | 8:32
A ja przyciskałem sobie (zamiknięte) oczy jak byłem mały i widziałem fraktale. Działa do dziś. Potem fraktale było widac nawet jeszcze jakiś czas nawet po otworzeniu oczu!
02.08.2011 | 9:55
a potem Twoja starsza z m,młodszych sióstr urosła i można było się bawić w nakłanianie jej do taplania się w błocie za cukierki
02.08.2011 | 10:15
Niebieski świat… pamiętam to w ten sam sposób :)
Ja, kiedy byłam mała, całe dnie spędzałam z rodzeństwem na strychu (mieszkamy w domku wielorodzinnym, ale strych jest nasz), wyjadając ogórki ze słoików, i marynowane grzyby… :))
02.08.2011 | 2:28
Najmłodsza z Was pojechała dzisiaj do starego domu w P-nie. Przekazała mi, że nie wejdzie do ogrodu, ponieważ cały tak zarósł, że do domu można dotrzeć tylko z maczetą i w odzieży oochronnej (pokrzywy i komary). JF wieścila kiedyś pochłonięcie domu przez rośliny – i to się zaczyna ziszczać…
02.08.2011 | 7:32
@ caddicus:
Oj tak. To jest jeszcze wesoła historia, ale bywa dużo groźniej ;-)
@ vontrompka:
Myślisz, że wszystkie królewny widzą na błękitno? To byłby przełom – można by je sprawdzać testami okulistycznymi, a nie ziarnkiem grochu!
Jeśli Królewicz, to musiałby by być z zagranicy albo z rodziny (albo i jedno, i drugie).
@ iwasz:
Ja też tak robiłam! Ale teraz bardzo uważam na oczy i mi się to przyciskanie wydaje STRASZNE.
@ panna To:
Kurczę, ja przecież wciąż jestem Ci winna te cukierki… Pamiętasz, ile ich miało być?
@ mnemographies:
Też się bawiłaś w śpiącą królewnę?
U nas też był strych, i też czasem tam się bawiliśmy, ale nie było słoików z grzybami i ogórkami, tylko lekarstwa i trucizny, bo nasz pradziadek był aptekarzem.
@ mamrot:
O kurczę. Muszę tam pojechać. Pochłonięcie przez rośliny to faza pierwsza. Potem będzie zapadnięcie się pod ziemię.
02.08.2011 | 8:38
za wsadzenie głowy w błoto – cała paczka, a za całościowe wytaplanie obejmujące turlanie i tarzanie się w kałuży – dwie (jakby co, najbardziej lubię „kukułki” ;)
02.08.2011 | 8:43
Czyli trzy paczki. Okej. Kiedy się widzimy? :-)
03.08.2011 | 3:18
Życie dzieci stało się dziś naturalne. Dziecko otwiera oko i widzi ten sam, w normalnych barwach, Playstation3.
03.08.2011 | 8:04
jak przestanę się odchudzać…
03.08.2011 | 6:26
@ andsol: To pewnie dlatego czasem ich nie rozumiem…
@ panna To: Ojej. Ale możemy się spotkać także bez kukułek.
04.08.2011 | 11:00
A ja jestem winna JF i Pannie To co najmniej trzy torty lodowe za pilnowanie najmłodszej z Was w czasie wakacji w Wildze. Zamierzam Was nimi obdarować, tylko proszę o sygestie związane z terminem.
05.08.2011 | 2:41
E, tam pilnowanie w Wildze – a to tam przypadkiem o mało się nie utopiłam? ;)
08.08.2011 | 12:53
Z okrzykiem: łodaaa! wbiegłaś do starorzecza Wisły, a dno urywało się tam zaraz przy brzegu. W ciągu sekundy zniknęłaś pod wodą. Stałam jak wmurowana. Za to W. natychmiast wskoczył do rzeki i cię wyciągnął. Chyba nie zdążylaś się przestraszyć. Skończylo się na powrocie do domku kempingowego w mmokrych ciuchach. Pamiętasz to?