Zaobserwowane przez kolegę z pracy.

Tramwaj. Wsiadają babcia i wnuk.
Chłopiec ma pięć, może sześć lat. Jak większość dzieci w tym wieku – zadaje pytania. Bez przerwy. W takich rozmowach każda odpowiedź rodzi następne pytanie, a wszystkie te pytania i odpowiedzi w sposób nieunikniony prowadzą do zagadnień, których nie da się rozwiązać.
Babcia źle to znosi. Jest zmęczona, odpowiada półsłówkami.

Wreszcie chłopiec pyta: Jaka jest twoja ulubiona liczba?
Babcia odpowiada posępnie: Nie wiem.
Na co on: Bo moja – ilewen i nieskończoność.