Nie jest tego dużo, ale pamiętam, że jak próbowałam go dogonić, ojciec czasem się do mnie odwracał, kucał i szeroko rozstawiał ramiona, a ja biegłam i śmiałam się, kiedy w nie wpadałam; i pamiętam, jak na spacerze trzymali mnie z obu stron za ręce, a ja podwijałam nogi i frunęłam nad kałużami, póki nie powiedzieli, żebym przestała; i jak podbiegałyśmy do nich, kiedy się jeszcze przytulali, i łapałyśmy ich za kolana, aż tracili równowagę i pies zaczynał szczekać.
I w sumie też to, że jak mama kazała nam pilnować gotującego się mleka, to ze stoickim spokojem patrzyłyśmy na garnek i kiedy zaczynało kipieć, biegłyśmy do niej, krzycząc piskliwie „Ki-pi, ki-pi, ki-pi!” – bo to była taka nasza zemsta.
04.07.2012 | 8:47
jest tego więcej! ostatnio odgrzebałam w papierach list od taty, wysłany bardzo, bardzo dawno. napisany na komputerze wielką czcionką – pisał „tata-Piotr” zzagramanicy, gratulując ukończenia pierwszej klasy podstawówki, pamiętam, że przez długi czas wisiał na ścianie u mnie w pokoju.
04.07.2012 | 8:50
ja pamiętam, że coś się działo z waszym tatą, nie wiem, jakiś zamach był za granicą i jak mama wasza dzwoniła do taty waszego to w słuchawce było słychać tylko: achtung! achtung! ale może nie pamiętam tego, tylko to z opowieści. nie wiem.
05.07.2012 | 8:48
a ja pamiętam trzymanie tatowej ręki tylko z kciuk – taaaaka była wielka i przebieranie psa za mamę
05.07.2012 | 9:28
A ja pamiętam duuużo więcej – na całą książkę by straczyło – może napiszę na emeryturze. JF lubila brązowe aksamitne szarawary, a Panna To nie znosiła bordowych ogrodniczek w białe kropki, natomiast wszystkie trzy chętnie nosiłyście uszytą przeze mnie zieloną sztruksową sukienkę z czerwonymi koronkami. Musimy spotkać się (JF, Panna TO i ja) celem konsumpcji obiecanego 19 lat temu tortu lodowego, który od tamtej pory należy się Wam za opiekę nad Zoshem w czasie wakacji w Wildze. :)
05.07.2012 | 9:36
JF – ta notka do mnie dotarła z pewnym opóźnieniem, ale jak już dotarła, to się naprawdę wzruszyłam – dziękuję w moim i Taty imieniu!
PS Czasami się przytulamy :)
05.07.2012 | 2:21
@ zoś: Wow :-) Ale doszliśmy z Plu do wniosku, że to w sumie dziwna konstrukcja „tata-Piotr”. Zwłaszcza że o drugim z ojców nie mówiłyśmy „tata”, a o tacie nigdy po imieniu.
@ kuba: To brzmi jak zmyślona opowieść Panny TO.
@ Panna TO: Pamiętam przebieranie psa! Mama miała taką koszulę nocną, której tata strasznie nie lubił, i tata ubrał w nią Baję, tak!
@ mamrot: Ta notka jest w sumie trochę z zełkiem, ale z tym, co myślisz, też, tak :-)
05.07.2012 | 3:08
„tata-Piotr” – tak podpisywał na koniec każdego listu i pocztówki, które mi wysyłał zzagramanicy.
05.07.2012 | 3:15
Muszę sprawdzić, ale listy/pocztówki do mnie podpisywał chyba tylko imieniem.