Skończył mi się notes, więc kupiłam nowy. Przepisałam ze starego hasła, piny i loginy, numery telefonów i daty urodzin. Przepisałam listę książek do kupienia i filmów do obejrzenia. Przepisałam datę ostatniej wizyty u doktor K. Zatrzymałam się na notatce 17.01.2011, xxx.
Czarne cyfry wyprężyły się na papierze jak pajęcze nóżki. Nie wiem, jak to możliwe, ale naprawdę o tym zapomniałam.
Nie chciałam tego. Nie umiem nawet powiedzieć, jak to się stało. Pamiętam, co było przed i po, ale najistotniejszy moment jakby mi wycięło. Wiem tylko, na pewno, że to był przypadek. Przeraziłam się, każdy by się przeraził, i uciekłam. Nie wiem, na co wtedy liczyłam. Że nikt nie zauważy? W sumie słusznie – już prawie rok minął i nic. Ale przecież w każdej chwili mogą ją znaleźć. I co im wtedy powiem? I kto mi po tych wszystkich miesiącach uwierzy? Do takich rzeczy trzeba się przyznawać od razu.
Wzięłam skalpel, zdrapałam cyfry, wyrwałam kartkę, podarłam. To straszne, wiem, ale nie miałam wyrzutów sumienia, ani wtedy, ani wczoraj. Po prostu się bałam. Że znajdą, pewnie całkiem zgniła, przyjdą, będą pytali. A ja nie będę umiała przekonująco kłamać, bo już pamiętam.
Obudziłam się dzisiaj trochę po ósmej. Spojrzałam na smugę światła na podłodze, pościel była przyjemnie ciepła i gładka. Nie poczułam ulgi. Z całej siły próbuję sobie wmówić, że tylko mi się to przyśniło. Jeżeli w to uwierzę, może uda mi się ich oszukać.
13.12.2011 | 4:39
Dr K jeszcze żyła, kiedy przyszedł kolejny pacjent…
13.12.2011 | 11:11
Omatko! Czyli można ją było uratować…
13.12.2011 | 11:31
17.01.2011 – „Dziś zobowiązałam się do opieki nad ukochanym kotem sąsiadów, którzy pojechali na wycieczkę dookoła świata. Zgodziłam się na to bez wahania, bo kocham zwierzęta, podróżować i kolor niebieski” JAK MOGŁAŚ ZAPOMNIEĆ!
A Tak apropos – u teścia kiedyś do kubła wpadły 2 myszy. I tak długo tam siedziały, że jedna zjadła drugą i potem i tak zdechła z głodu… Straszne, co?
13.12.2011 | 12:21
17.01.2011
Przyjęcie i ekspertyza wstępna kolekcji p. Elżbiety G.-N. Pani Elżbieta jeszcze żyje (mam nadzieję, ponieważ wiecej jej nie widziałam).
13.12.2011
Na razie nic nadzwyczajnego, poza mega korkiem w Jankach i Raszynie. Dr K. żyje nadal. Panna To ja widziała.
13.12.2011 | 1:47
@ iwasz: No własnie. Od tego notowania tylko człowiek sobie psuje pamięć :-/
W starym domu w P-nie wpadła jedna, ale historia z dwiema jest bardziej dramatyczna. Jedna zjadła drugą i potem i tak zdechła z głodu…
@ mamrot: Ej, Ty cytujesz swoje autentyczne notatki? I jeśli dr K żyje, to po co ja tyle czasu niepamiętałam?!
13.12.2011 | 1:59
@jesień – nie, Ciebie już nie musieli szukać. to nie Ty.
13.12.2011 | 3:52
JF. Notatki z 17 stycznia są autentyczne (pierwsze zdanie) z komentarzem bieżącym (drugie zdanie).
13 grudnia mógłby być z notesu/kalendarza, ale nie jest, bo nie lubię pisać o motoryzacji codziennie. A na dalsze życie doktor K. jest mnóstwo świadków, więć możesz wrócić.
14.12.2011 | 10:26
@ vontrompka, mamrot: Dziękuję… No to chyba wracam.