W p-skim kościele nawet latem było chłodno. W przedsionku pachniało kamieniem, panował półmrok. W słoneczne dni po wejściu na chwilę się ślepło. Kropielnicę wypełniała mętna zielonkawa woda. Rodzice zanurzali w niej palce i żegnali się. Ja robiłam to samo, tylko że lewą ręką, bo jestem leworęczna. Kiedy zwracali mi uwagę, mówiłam, że Bozi jest chyba wszystko jedno. Woda święcona dziwnie pachniała, nie lubiłam, kiedy ściekała mi po czole. Długo byłam przekonana, że tym właśnie różni się od zwykłej wody, że jest zielonkawa, mętna i dziwnie pachnie.
16.05.2011 | 9:25
muzułmanie byliby zachwyceni, że do czynności religijnych używałaś lewej ręki ;]
16.05.2011 | 9:36
Hahaha! Nie pomyślałam o tym!
Wychodzi na to, że zdekoszerowałam całą wodę święconą w tej kropielnicy. I wszyscy, którzy się nią po mnie żegnali, stali się nieczyści.
17.05.2011 | 8:21
Tak, bo tak na prawdę, to ona się zrobiła zielona dopiero po Twojej ingerencji lewą ręką. A potem pływały w niej święte bakterie.
17.05.2011 | 10:27
mi wszystko przesiąkło. chciałbym raz na zawsze pozbyć się tego zapachu
17.05.2011 | 9:24
@ iwasz:
Czekaj, ale po mojej ingerencji to te bakterie już chyba nie mogły być święte?
@ tlon_uqbar:
Ja się już chyba pozbyłam. Myślę, że przede wszystkim dzięki grzechowi przewrotności. I poprawiłam apostazją :-)
17.05.2011 | 10:54
gdyby w czasach śmierci Jezusa rzymianie nie krzyżowali ludzi tylko smażyli ich w oleju, to zapewne w aspersorium byłby olej rzepakowy… a on by dłużej z czoła ściekał :P
17.05.2011 | 11:00
to do wpisu o H2O+ polecam zobaczyć święty kran.
18.05.2011 | 2:19
W p-skim, mówisz?
Badania wykazały, że woda św. pachnie grzechem.
18.05.2011 | 7:27
kościół w P-nie – zawsze tam mdlałam
18.05.2011 | 8:04
@ Doktorowa:
A z tym olejem to obrzydliwe :-)
@ telemach, panna To:
Tak, w P-nie, dlatego „p-ski”.
@ telemach:
Woda święcona pachnie grzechem – to jedna z tych prawd, których poznanie sprawia także estetyczną przyjemność. Dziękuję :-)
@ panna To:
Ty w ogóle mdlejesz w kościołach nie? Pamiętam, że mdlałaś też w Z, podczas swojej pierwszej komunii, kiedy ksiądz opowiadał o „grzesznym ciele, które na koniec i tak będzie tylko padliną toczoną przez robaki i czerwie”.
18.05.2011 | 8:35
Swoją drogą, co to za miejsce – w przedsionku się ślepnie, a w środku traci przytomność…
19.05.2011 | 4:15
Ja bym się z tym księdzem wdał w dyskusję o winach i przyczynach. Bo jak ciało było grzeszne, no to oczywiście ma trochę winy, powinno się skręcając grzech utrudniać, ale główna wina była duszy. To ja bym tak to zrobił. Po ciele, za karę, prześlizgnie się szczypawka. I karaluch. I dość tych kar. A do duszy wysyłamy legion czerwi i one duszę gryzą i żują, aż do końca, a na koniec Dobry Pan Bóg sprawdzi czy nie przesadziły z tym żuciem i ewentualnie odliczy duszy pewną ilość lat piekła. O, właśnie tak. Daj mi tego księdza.
20.05.2011 | 12:36
@ andsol:
Bardzo, bardzo mi się taka wizja kary podoba :-)
Tylko o jedno chciałam dopytać – czy w Twoim projekcie piekło nie jest karą na wieczność? Czy też jest na wieczność i od tej wieczności Bóg ewentualnie odlicza kilka lat? (Można w ogóle coś odliczyć od wieczności? Wydaje mi się, że takie działanie, nawet jeśli dozwolone, przynajmniej z punktu widzenia wieczności jest zawsze jałowe, to znaczy nieodmiennie daje w wyniku wieczność. Ale może dzięki tej operacji Bóg zyskuje kilka lat.)
Księdza bardzo chętnie bym Ci dała, ale nie bardzo wiem, jak go znaleźć. Może Mamrot zna jakieś namiary.
@ mamrot:
Mamrot, pamiętasz który to był kościół i jak się nazywał ksiądz?
20.05.2011 | 2:48
Był to kościół w Z-siu Górnym. Nazwiska księdza nie pamiętam, ale można go znależć na jakiejś kościelnej stronie – był tam probiszczem w roku1992. Pozdrawiam :)
20.05.2011 | 3:31
@ mamrot, andsol:
No to wygląda na to, że to ks. Jan Marcjan (Mamrot – zgadzałoby się?)
http://www.parafia-zalesie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=17&Itemid=34
obecnie rezydent z-skiej parafii
http://www.archidiecezja.warszawa.pl/archidiecezja/struktura/parafiepodwpz/?a=890
e-mail: parafia.hubert@mkw.pl
:-)
20.05.2011 | 3:50
@ mamrot:
http://www.naszdziennik.pl/photo.php?pict=0bwi211.jpg&dat=20070808&id=wi21.txt
– to on?
20.05.2011 | 6:55
Guziczki bardzo starannie zapięte, usta zdecydowanie zaciśnięte, więc chyba i uszka uodpornione na rozmowy z bezbożnikami, niech mu jego racja lekką będzie. Nawiasem, duża staranność, by grzeszne ciało ulokować na sympatycznym zielonym tle. To oczywiście uwypukla głębię duszy.
Ale jak się patrzy w te oczy, przechodzi ochota na żarty. Jestem dziesięciolatką czy podobnie, widzę te oczy intensywnie wpatrujące się we mnie i słyszę o padlinie. On już wtedy był chorym człowiekiem.
A co do boskiej rachuby czasu, to rzeczywiście nie pomyślałem o tym. Nieskończoność plus minus parę latek to i tak nieskończoność. Chyba że w zawieszeniu.
25.05.2011 | 8:22
Wydawa mi się, że to on, ale głowy nie dam. Może Panna To go pozna?